sty 282015
 

Po kilku tygodniach oczekiwania dotarł wreszcie zestaw naprawczy do skrzyni biegów. No i oczywiście nie obyłoby się bez jakiegoś zonk’a. W pudełeczku karteczka (pech nr 1), a na karteczce zgrabna informacja, że zestaw nie zawiera jednej drobnej nakrętki regulacyjnej, która oczywiście jest nieco niestandardowa, bo wyposażona w wewnętrzną uszczelkę i gwint drobnozwojowy. Znalezienie u nas nakrętki drobnozwojowej w wymiarach calowych graniczy z cudem. A takiej „specjalnej” to już zupełnie nie ma skąd wytrzasnąć. Szkoda tylko że ta cudna notatka nie pojawiła się w sklepie z częściami, gdzie sprzedawali ten zestaw. Nakrętkę tą można spokojnie dostać w USA za… 99 centów. Ech. Dobra – zamówiona, zamontujemy na koniec.

Kolejny problem pojawił się kilka dni po tym pierwszym (pech nr 2). Jeszcze w ubiegłym roku, po zdemontowaniu wszystkich śrub i kilku innych stalowych elementów postanowiłem je wypiaskować i ocynkować. A co – mówię sobie – będą piękne nówki sztuki 🙂 Znalazłem więc firmę, która obiecała zrobić ten zestaw w ciągu 2 tygodnii. Idealnie! Po 4 tygodniach z braku jakiegokolwiek kontaktu od zleceniobiorcy zadzwoniłem. No i się zaczęło… adresu zwrotnego ani telefonu Pan nie wrzucił do środka. Tiaaa… Dobra… podałem raz jeszcze. Mieli wysłać wieczorem. Po kilku dniach dostaję maila z informacją że nie chyba nie mogą znaleźć moich części (!!!) I tu lekki zawał. Bo wizja sprowadzania nowej skrzyni z USA zawisła nad moją głową. Ale po kilku kolejnych telefonach jest lepiej. Mamy Pana częsci (ufff…) chyba Pana 🙂 Znaczy się nie wiemy do końca. Ale co najwyzej może być kilka elementów więcej. Mówię sobie – w tą stronę niby nie boli 🙂 Nawet zdjęcie dostałem gdzie większość wyglądała na moje. Więc wyluzowany niczym taczanka na stepie czekam na przesyłkę. Jest! Brakuje jednej śruby, ale to pikuś. Jakiś czas temu przewidziałem taką opcję i kupiłem w USA zestaw praktycznie wszystkich możliwych calówek – coś dobiorę.

Obudowa pomalowana, gwinty zregenerowane, śruby jak nowe, wszystkie uszczelniacze i elementy cierne nowe – jednym słowem można składać. Składając zgodnie ze specyfikacją wyszło mi, że brakuje dwóch dystansów z kanałami do smarowania dwóch stykających się walców (pech nr 3). Ktoś ewidentnie już kiedyś remontował tą skrzynię i nie wrzucił tych dystansów do środka (!!!). Niestety, ale cierpiałbym okrutnie wiedząc, że skrzynia jest złożona byle jak. Zatem zrobiłem update do zamówionej chwilę wcześniej nakrętki o zestaw wszystkich dystansów do tej skrzyni. Niestety trzeba będzie poczekać ze dwa tygodnie aż przyleci i dokończyć składanie. Przesyłka kosztować będzie więcej niż same części, ale co poradzić.

Ponieważ ze składaniem skrzyni musiałem się wstrzymać zabrałem się za moduł sterujący skrzyni. Po wyjęciu i rozebraniu okazało się że jest dość mocno zamulony. Czyszczenie dobrze mu zrobi. Sam element wyglądał marnie (patrz po lewej). Rozebrałem wszystkie tłoczki, sprężynki itp. Wszystko pięknie wyszorowałem w benzynie ekstrakcyjnej no i zaczynam składać – ponownie według specyfikacji. No i tu kolejna niespodzianka (pech nr 4). Okazało się, że przy jednym z tłoczków brakuje sprężynki (!!!). Znowu ktoś jej wcześniej nie włożył tam gdzie być powinna. Całe szczęście udało mi się na drugi dzień namierzyć warsztat dorabiający sprężynki. Przeliczając na wagę wyszło mi jak za platynę, ale to szczegół. Ważne że udało się ją zdobyć. Tak oto mogłem dokończyć składanie modułu sterującego.

A jaki jest bilans tej całej zabawy?? Rozbieranie skrzyni zajmuje jakieś 8 godzin. Składanie (jak odliczyć 4 zonk’i, które wyszły w moim przypadku) to jakieś 16-20 godzin. Konstrukcja skrzyni bardzo prosta (o ile robi się wystarczająco dużą ilość zdjęć w trakcie 🙂 ). Jak już dotrą brakujące drobiazgi to w pół godziny poskładam to na czym sie zatrzymałem i gotowe. W tak zwanej wolnej chwili podjadę na komresor sprawdzić czy całe sterowanie działa prawidłowo. Will see….


– Michał

 Opublikowany przez dnia 28 stycznia 2015 o 23:25

 Skomentuj