maj 152017
 

Po wstępnym układaniu instalacji i rozmieszczeniu przewodów zgodnie z dokumentacją rozpoczęła się mozolna integracja wszystkiego. Jak już wcześniej wspominałem spora część instalacji była „sztukowana” metodą „skręcania” – takie fragmenty w całości usuwałem zastępując możliwie zbliżonymi kolorystycznie przewodami, dodając odpowiednie oznaczenia tam, gdzie było to istotne. Integracja poszła w miarę sprawnie. Po kilku godzinach udało się uruchomić światła mijania, pozycyjne oraz drogowe. Kierunkowskazy z przodu działają również bez zarzutu. Nawet klakson udało mi się odpalić. Fakt – dźwięk nieco „przestarzały”, ale taki właśnie zostawiam. Traktuję to jako cechę – nie wadę 🙂
Idąc dalej… oświetlenie wewnętrzne również już działa. Tu jednak napotkałem kilka trudności. Pierwsza – podstawowa – nowe lampki znajdujące się w panelach z tyłu niestety nie pasują do oryginału. Otwory są znacznie większe niż same lampki. Musiałem zatem pozostawić stare – nieco już wysłużone. Ale może to nawet lepiej 🙂 Niemniej nie polecam kupować nowych, bardzo ładnie wyglądających, sprzedawanych pod marką SD. A jak ktoś bardzo chce to oddam „po kosztach” dwie nowe – nie używane 🙂

Kolejna sprawa… instalacji z tyłu w zasadzie nie miałem. Kończyła się na wysokości drzwi z przodu – resztę ktoś po prostu wyciął. Na podstawie dostępnych diagramów przewody do tylnego prawego panelu poprowadziłem od lampki progiem, aż do słupka „A” no i tu zagwostka – nie ma gdzie wpiąć wtyczki. Szukając na różnych schematach okazało się, że zasilanie tej lampki powinno iść wyłem – za kanapą – i być spięte z drugą lampką, później lewym progiem aż do słupka „A”. Aby nie robić większego zamieszania ze zdejmowaniem plastików wyprowadziłem odpowiednie gniazdo w oryginalnej wiązce pod deską – podłączając się pod lampkę pasażera. Działa bez zarzutu.

Tak sobie to ładnie pospinałem, polutowałem i znowu ZONK. Co bym nie robił wszystkie lampki świecą w środku jak choinka. Zaczęło się szukanie błędów w podłączeniach, ale nie – wszystko ok. W mustangu nie ma włącznika oświetlenia „na stałe” więc o co kaman? Znaczy nie ma, ale jest. Po kilku różnych próbach odnalazłem go… we włączniku świateł 🙂 Jedno pstryknięcie i wszystko zgasło – i o to chodziło. Otwarcie drzwi elegancko powoduje włączenie całego oświetlenia i o to chodziło.

Przy okazji przetestowałem podświetlenie zegarów – działa prawidłowo wraz z regulacją jasności.

Kolejny etap to będzie podłączenie tyłu. Tu muszę wprowadzić odpowiednie modyfikacje ponieważ chcę, aby kierunkowskaz był osobno w stosunku do stopu. Dodatkowe przewody położone – zobaczymy ile się z tym zejdzie. Szczególnie, że czeka mnie jeszcze podłączenie awaryjnych, ale czekam na włącznik oraz odpowiednie okablowanie. Zobaczymy…

PS.

Oczywiście jak już wsadziłem zegary, pospinałem tą instalację z przodu, wrzuciłem baterię to korciło, aby przekręcić kluczyk w prawo. No i na ułamek sekundy przekręciłem. Rozrusznik drgnął 🙂

 

 Opublikowany przez dnia 15 maja 2017 o 13:34